Okolice Saragossy, ok 1100 km do Lizbony- głównego celu.
Samochód na belgijskich numerach.
-Mówisz po angielsku? -Tak, o co chodzi?
-Jedziesz może do Madrytu?
-Tak w zasadzie to nie, przejeżdżam tylko obok.
-Idealnie! Zabierzesz nas?
-Ale tak w zasadzie to… to… ja omijam Madryt, wracam do domu, do Lizbony.
-ZABIERZESZ NAS?!
-O co wam chodzi? Wy sobie żarty robicie?
-Nie, my właśnie chcemy do Lizbony! Ale to jeszcze długa droga. No i twój samochód na belgijskich numerach. Dlatego my tak nieśmiało, że może chociaż do Madrytu… Jedziemy z tobą!-Ja nic z tego nie rozumiem.
Mafalda dała nam najdłuższą podwózkę. Ponad 1000 km. Nigdy nie stopowała, nigdy nie spotkała na swojej drodze autostopowiczów.
A potem już tylko to światło, dla którego zjeżdżają się filmowcy, bo nigdzie indziej w Europie takiego nie znajdą.















