I wyrzeźbią ci w drewnie, jak żeś umarł albo jak żeś żył. Wytkną wady i wyśmieją i w zgrabny rym ubiorą, jeśliś za często zaglądał do kieliszka. Przyozdobią kolorami wesołe epitafium i wszystko będzie jasne dla tego, kto przysiądzie na ławeczce.
A i śmierć przestanie wydawać się taka straszna.
‘Tu spoczywam.
Na imię mi Stefan.
Tak długo jak żyłem, lubiłem pić.
Kiedy zostawiła mnie żona,
piłem, bo byłem smutny.
A potem piłem jeszcze więcej,
by się rozweselić.’
Pomysłodawcą wesołego cmentarza był miejscowy cieśla Stan Ioan Pătraș, który tworzył unikalne kolorowe nagrobki… aż do śmierci. W jego domu znajduje się niewielkie muzeum, gdzie można uciąć sobie pogawędkę z kontynuatorem cmentarnego dzieła, panem Dumitru Pop Tincu.
Czy ja już nie wspominałam, że skręcić na lewo zawsze warto? W wiosce jest bowiem jeszcze jeden wesoły cmentarz. Lekko schowany, niekomercyjny. Jest tam cicho i spokojnie, i łatwo zsunąć łańcuch z bramy wejściowej.
Wesoły Cmentarz (Cimitirul Vesel) w miejscowości Săpânța, Rumunia
Ten cud etnografii wpisany jest na listę UNESCO.
…
Wszystko co dobre, szybko się kończy. A ja wpisem tym kończę moją rumuńską przygodę. Całość zobaczyć można pod zakładką Podróże-> Rumunia