Na wschód od Bali znajduje się wyspa, na której plaże są piękniejsze i świecą pustkami poza sezonem, ceny są niższe, a zachody słońca jakby bardziej złote. Nazywa się Lombok i jest małym rajem na mapie miejsc odległych.
Powoli staję się ekspertem od wskazywania takowych (widziałeś już najlepszy nocleg w Indonezji w domku na drzewie?). Nie ma co prawda tak rozwiniętej infrastruktury i kultury tak barwnej, że aż mało wiarygodnej. No i trochę trudniej jest tu dobrze zjeść. Ma za to wciąż dziewiczą zieleń i mniej komercyjny charakter, który w większości ogranicza się do dzieci sprzedających bransoletki, uroczych do tego stopnia, że pewnie wrócisz z kilkoma na nadgarstku.
Różnica między Bali a Lombokiem widoczna jest już po pierwszych krokach na wyspie. Warto zatrzymać się w Kucie, która poza nazwą, z balijską Kutą nie ma nic wspólnego. Dlaczego tam? Bo to idealny punkt, by kąpać się w lazurowych wodach i spędzać wieczory na białym piasku jednej z czterech pobliskich plaż. Nieważne, w którą stronę skierujesz wynajęty (za 50k rupii indonezyjskich za dzień) skuter i tak trafisz na swój mały prywatny raj rodem z obrazków Google. Kuta Beach, Tanjung Aan, Mawun i Selong Belanak, pełen pakiet. Masz 99% szans, że na pierwszych trzech będziesz zupełnie sam. Widoki pokrewne z tymi w ‘Cast away’, świeże kokosy za bezcen i woda o temperaturze wyższej od powietrza.
Południe wyspy jest bardziej suche niż jej pozostała część, upały będą się zatem bardziej dawać we znaki. Ale jest również zdecydowanie mniej zaludnione. Ten region był od zawsze najbiedniejszym. Nawet miejsca odwiedzane przez turystów stosunkowo często, wciąż wyglądają bardzo prowincjonalnie. Powody, by tam dotrzeć są już zatem dwa: poznać Indonezję taką, jak naprawdę jest, a nie jaką kreuje się ją dla przyjezdnych oraz (i przede wszystkim) wesprzeć lokalną ludność.
A teraz coś, o czym wie niewielu. Albo wiedzą wszyscy, tylko ja nie wiedziałam. Rajska wyspa Lombok o jedwabistnym białym piasku też ma swoją ciemną stronę. To znaczy nie ten piasek, a zielone wzgórza w okolicach Kuty. Nielegalnie wydobywa się tam… złoto.
Biedny, nieurodzajny rejon, który złotem stoi. Możliwości zarobkowe są bardzo ograniczone. Przejeżdżając przez wioski, miejscowych spotyka się najczęściej na bezczynności. Siedzą na drewnianych podestach, patrzą w niebo, sortują liście. Czasami zobaczyć można mężczyzn pracujących na suchych polach tabaki. Na tyłach domów tych, którzy zdecydowali się wydobywać nielegalnie złoto widać tłoki i siłowniki pneumatyczne. Wtedy już wiesz, czym trudnią się właściciele. W drodze na rajskie plaże nie zapomnij się rozejrzeć.
Wyspa Lombok złotem stoi. Światłem złotym, poświatą złotą, złotym odbiciem na tafli morza. I przy tym złocie już pozostańmy. Złocie, co się leje z nieba zawsze na godzinę przed zachodem.
Lombok, informacje praktyczne:
– najlepsze homestaye nie mają konta na booking.com, o ile w ogóle mają internet. Ja zatrzymałam się w Together homestay i bardzo polecam. 5 min od plaży, serwują banana pancakes na śniadanie i można popijać herbatkę na bambusowym podeście, bez limitu. Cena: 150k za dwuosobowy pokój z łazienką. Jesteśmy w Indonezji, pytania o ciepłą wodę w kranie są nie na miejscu- nie ma jej 93% domów,
– oczywiście jak zawsze warto wynająć skuter. 50k za dzień. Kiepskie, ale zupełnie niezatłoczone drogi, przyjazne początkującym kierowcom,
– ‘Lombok’ w języku bahasa indonesia oznacza ‘chili’. Nie bez powodu! Uważajcie, co serwują wam na talerzu;
– mimo, że Lombok to muzułmańska wyspa, to o wiele bardziej tolerancyjna niż Jawa. Plażowanie w bikini i krótkie szorty na ulicy jak najbardziej dozwolone,
– drobne pamiątki od ulicznych sprzedawców są oczywiście droższe niż na lotnisku. Patrz wyżej- pamiętajmy, że to rejon biedny, warto ich wesprzeć. Drewniane słoniki poleciały do znajomych wraz z pocztówkami, polecam.