W Berlinie każdy jest ‘jakiś’. Trudno znaleźć kogoś, kto nie byłby na swój sposób unikatowy. I ludzie są ciekawi siebie nawzajem. Idziesz ulicą, a ktoś nagle zaczyna do ciebie mówić.
-Ej, fajny aparat!-Dzięki. To może… zrobię ci zdjęcie?



Wnętrze i najbliższe otoczenie Café Cinema.




Bardziej niż klimatyczna kuchnia Ganesh’a i Carmen, którzy gościli nas w Berlinie.
-U nas remont. Jeśli to wam nie przeszkadza, wchodźcie!
-‘Club der polnischen Versager’- skąd ta nazwa?
-Chodzi o sam charakter słowa. Niemiecki ekwiwalent ma wyłącznie negatywny wydźwięk. Ale kiedy przetłumaczysz ‘Versager’ na polski, to go traci. Tylko teraz, jak to wyrazić…
-Jestem z Polski, rozumiem.
Club der polnischen Versager.





Designpanoptikum – surreales Museum für industrielle Objekte.
















