Na imię mam Jola. Z wykształcenia jestem filologiem, z pasji powsinogą. Podróżuję, robię zdjęcia i opowiadam historie.
Lubię różnice kulturowe, rytuały odległych społeczności i wszystko, co vintage. Pewnie dlatego wciąż fotografuję starym aparatem analogowym, który towarzyszy mi podczas każdej wyprawy. Podróżuję z plecakiem, często autostopuję, spędzam długie noce pod gwiazdami i w domach lokalnych.
Nie zdobywam szczytów, nie pływam z delfinami, ale zbaczam ze ścieżki, chadzam po wioskach, słucham lokalnych legend. Co więcej, zdecydowanie zbyt często zatrzymuję się na kawę w klimatycznych kątach i zdarza mi się zasiedzieć. Oj zdarza się.
Tak naprawdę jestem typem domatora i kiedy nie podróżuję, to rzadko ruszam się z domu. Ale jak już się ruszę, to nie ma mnie tygodniami. Wiem, że to dziwne połączenie. Wierzę jednak, że melancholia i pasja życia, lęk przed nieznanym i ciekawość świata, wcale się nie wykluczają. Warunkują jedynie nieco inny, wolniejszy styl bycia w drodze. Podróżuję więc nieśpiesznie, przemieszczam się rzadko, chwytam momenty i nałogowo spisuję świat wokół.
fot. Agata Dobrzańska
Z połączenia wszystkich moich zamiłowań powstało ‘Na lewo od centrum’, czyli blog podróżniczy o charakterze fotograficzno-reportażowym. Najczęściej odwiedzam miejsca spoza turystycznego szlaku, stąd też pomysł na nazwę.
Oczywiście, że robię wyjątki i zdarza mi się odhaczać punkty z przewodnika. W końcu największe atrakcje z jakiegoś powodu się nimi stały. Nigdy nie są one jednak głównym celem moich podróży. Zazwyczaj szukam miejsc ukrytych, szukam (nie)zwykłych ludzi. A jeśli tylko się uda, rejestruję nasze spotkania na fotograficznej kliszy.
Mój ukochany aparat ma już swoją historię i pomaga mi zapisywać kolejne. Chcę, by zdjęcia zachowały autentyczność i były tak proste, jak prawdziwe życie. Dlatego też używam standardowego obiektywu stałoogniskowego i nie poddaję ich obróbce graficznej. Cały proces ogranicza się zazwyczaj do wywołania i skanowania filmów. Minimum środków, bezpośredni przekaz.
Z czasem do Praktici dołączył też analogowy Canon, a ostatnio również pierwszy aparat cyfrowy (Sony alpha), który pozwala mi działać szybciej i w gorszych warunkach oświetleniowych. Dzięki temu mogę dokumentować to, z czym mój poczciwy analog miał już kłopoty.
Nie fotografuję, gdy nie podróżuję. A jak już fotografuję, to jednocześnie też piszę. Podróże, zdjęcia i teksty nigdy nie występują u mnie w pojedynkę.
Będąc w drodze, robię notatki, stawiam pytania, obserwuję, a czego nie odkryję, to doczytam po powrocie. Moje artykuły to subiektywne spojrzenie na inną kulturę, często zawierające anegdoty, urywki rozmów i krótkie historie z drogi. Nade wszystko wielbię reportaże, a że jesteś tym, co czytasz, to z czasem moje teksty nabrały reporterskiego sznytu.
Nie piszę o wszystkim, co zobaczyłam, nie udzielam praktycznych porad, ze mną nie zaplanujesz swojego wyjazdu. Bo nie ma mapy moich podróży. Są wyrwane z niej miejsca, przefiltrowane własnym doświadczeniem, wrażliwością, punktem odniesienia, kątem widzenia obiektywu.
Pozwól się zabrać w moje podróże.
PS I koniecznie sprawdź, co o ‘Na lewo od centrum’ słychać w mediach.